Please enable JavaScript.
Coggle requires JavaScript to display documents.
Tadeusz Różewicz Matka powieszonych, oryginał: W. Czajkowska - Coggle…
Tadeusz Różewicz
Matka powieszonych
wiersz Różewiczowski to wiersz "przezroczysty jak szyba"
wielość pauz
wrażenie dystansu podmiotu lirycznego
rezygnacja z wieloznaczności
jasno wyartykułowane związki logiczne między wersami-syntagmami
zdania raczej niż równoważniki
nie pomija wskaźników nawiązań międzyzdaniowych
"Ociera się o szorstką skórę tłumu"
przez to, że ten wers jest oddzielony od reszty, ma się wrażenie, że jest kontynuacją albo uzupełnieniem tytułu - ma to też sens, jeśli chodzi o budowę zdania
wydaje się to być podsumowaniem całego utworu, naturalnym dopowiedzeniem do wyrażenia "matka powieszonych" chociaż tak naprawdę nie jest to zdanie aż tak graficzne, czy dramatyczne
właściwie, można powiedzieć, że jest to dopiero otwarcie do opisu, którego rozkwit (albo wybuch - w syntezie tych dwóch można sobie wyobrazić po prostu grzyba atomowego) następuje dalej w utworze
RESZTA UTWORU TO JEDNO ZDANIE:!:
skóra tłumu jest szorstka
martwa
czy matka jest tak zrozpaczona, że cały świat stał się dla niej martwy, obcy, nieludzki?
#
oziębła?
nie ludzka?
obojętność czy wrogość?
skóra to bliskość, to ciepło drugiego człowieka
jest tak rozbolała, że jej metaforyczne nerwy są porażone przez najdrobniejsze czynniki - i dlatego skóra staje się czymś tak nieprzyjemnym
tłum wydaje się jednorodną masą - Różewicz nie napisał "ludzi"
więc w jakiś sposób ten tłum pozostaje nieożywiony
matka jest sama, chociaż ulice, po których krąży wcale nie są opustoszałe
#
wiersz został opublikowany w
Niepokoju
, więc chyba nie trzeba udowadniać, że okupacyjne doświadczenia Różewicza nie pozostają bez związku
życie wtedy obfitowało w bolesne wydarzenia, a jednak matka jakby do tego wszystkiego nie pasuje
nie otrzymuje współczucia... może od podmiotu lirycznego ~~
sprawia wrażenie niezauważonej, ale nie wtapia się w krajobraz; jest inna niż wszyscy; jedyna
zdehumanizowany nawet
matka kontra tłum - tragedia ją alienuje
"Tu"
do zarysowania miejsca akcji wystarczy tylko powiedzieć "tu"
"tu" czyli gdzieś blisko nas
pomimo dystansu odbiorcy od okupacyjnej rzeczywistości, a przy tym zapewne i tak dramatycznej tematyki ta bliskość może wywołać dyskomfort
nie jesteśmy tym martwym tłumem, widzimy i ją i jej cierpienie nas porusza
jednocześnie w samej kobiecie jest coś odstręczającego
#
chłód zetknięcia
typowa dla Różewicza budowa wiersza - uwolnienie od restrykcji rytmizacyjnych, czy rymów
1 more item...
niedookreśloność miejsca sprawia, że "tu" zmienia się w "wszędzie", a bohaterka staje się kumulacją wszystkich pogrążonych w żałobie matek
"po ulicy chodzi (...) krąży (...) idzie na dno"
matka chodzi albo krąży bez celu
warto tutaj zauważyć coś na kształt gradacji (podobnie jak przy śpiewa --> wyje)
krążenie nadaje temu pewne zabarwienie już nie bezcelowości, może ponurego zamyślenia, ale apatii tak głębokiej, że spycha ona ludzkie odruchy poza świadomość; jakiegoś
zezwierzęcenia
kontrast między odczłowieczonym, martwym tłumem a targaną silnymi emocjami matką
również wydaje się tracić cechy ludzkie: w tym przypadku właśnie przez gwałtowność, przez to, że może formułować myśli tylko wokół swoich zmarłych dzieci
matka nie mówi, nie próbuje wejść z nikim w interakcję
odbiorca domyśla się, co musi czuć, ale nie ma dostępu do jej myśli
to ostatnie zapewne ułatwiłoby aktywne współczucie, ponieważ złagodziłoby dzikość jej uczuć
ale właśnie ta wprawiająca osoby z zewnątrz w dyskomfort dzikość, szał rozpaczy prawdziwie ją oddaje
nawet strach mógłby być tutaj pożądany, ponieważ ta tragedia powinna wywoływać dyskomfort
1 more item...
na dno - idzie
jakby to była oczywista i jedyna dla niej droga
nieposiadający fizycznego miejsca destynacji jednoosobowy pochód prowadzi ją do śmierci albo na skraj obłędu (chociaż chyba nie ma to już większego znaczenia)
"czarna"
wyróżnione z tekstu słowo uderza, jakby zamykało w sobie całą jej charakterystykę
najbardziej oczywiste:
czarny to kolor żałoby
"srebrną głowę niesie/ w dłoniach"
srebro (domyślamy się, że chodzi o włosy)
ale jednocześnie tutaj nie pasuje, bo jest zbyt szlachetne i nadaje matce pewnej dostojności pomimo groteskowości, która przewija się przez resztę utworu
sugeruje, że może skrywać się w tym coś pięknego
wskazuje na starość, a to współgra z dalszym obrazem bezpłodności
oprócz tego skrywanie twarzy w dłoniach na chwilę ją uspokaja (chociaż wciąż daleko jej będzie do dam z obrazów prerafaelitów)
w czerni jest też coś bardziej intuicyjnie mrocznego, niebezpiecznego
czarna jak otchłań (meh)
"ach jaka ciężka bryła"
tutaj można by się spodziewać wykrzyknienia, ale nie jest ono zaznaczone - po prostu nie ma wykrzyknika - więc wyrażenie zlewa się z resztą tekstu (resztą długiego zdania)... jak apatyczne westchnienie
dyskomfort i obcość własnego ciała?
może dalsza dehumanizacja?
"wypełniona nocą/ rozsadzona światłem"
antyteza - człony wzajemnie wzmacniają swoje znaczenia
noc to rozpacz; taki wewnętrzny mrok oczywiście budzi niepokój
"wypełnia" może być słowem właściwie naturalnym do użycia w kontekście bezbrzeżnej rozpaczy przechodzącej żałobę matki, ale ustępuje pod względem siły przekazu rozsadzającemu światłu
po skontrastowaniu z nim (i może odrobinie dobrej woli przy interpretacji) ciemność może nieść ze sobą nawet pewną dozę komfortu - wypełnia pustkę po stracie, ujednolica rzeczywistość
ale chociaż ciemność naturalnie kojarzy się z niepokojem i wszelkimi negatywnymi emocjami, w tym kontraście to światło silniej oddziałuje na odbiorcę
tutaj ono rozsadza, więc niesie ze sobą niszczycielską moc
w tym świetle jest więc cos gwałtownego i to ono wprawia w (mówiąc eufemistycznie) dyskomfort
jeżeli można doszukiwać się w tym czegoś realnego: może to wybuch bomby? może to nabój?
pozostaje w kontraście z resztą wykorzystywanych przez Różewicza środków obrazowania - ciemnych i ciężkich
"w butach z krzywym obcasem"
"z jałowym łonem/ zwiędłą piersią"
takie podkreślanie starości właśnie kontrastuje z wcześniejszą srebrną głową
można uznać, że matka powieszonych postarzała się ze zgryzoty, ale też
te określenia oznaczają po prostu brzydotę
jest to więc opis symboliczny, ukazujący nam personifikację żałoby - nieprzyjemnej, niewygodnej
antyczna żałobnica
z drugiej strony mamy tu oczywiście do czynienia z atrybutami macierzyństwa, które nie mogą już spełniać swojej roli
dodają do ogólnej żałosności wyglądu matki
teraz kojarzy się ona też z biedą, może też w jakiś sposób naruszoną kobiecością, która miałaby się bezpośrednio łączyć z macierzyństwem
"pomylona wyje/ do obrzękłego księżyca"
gradacja: chodzi --> pomylona krąży i śpiewa --> pomylona wyje
swoją drogą, to może w tym śpiewie też było coś kojącego, piękno w czasach brzydoty
księżyc nosi oznaki choroby - wydaje się obrzękły
świat - czy to matce czy obserwującej podobne tragedie osobie - obrzydł już do tego stopnia, że każda rzecz musi przybrać żałosny odcień
"ołowianymi stopami stąpa"
sprzeczność, ponieważ stąpanie kojarzy się raczej z lekkim krokiem
a matka powieszonych raczej nie przemierza ulic walczykiem
więc może chodzi raczej o jej słabość, nierealność
(na co zresztą wskazują ołowiane stopy)
"po betonie ulic"
#
chłód
beton jest twardy,
szorstki
i zimny
"matka powieszonych/ z powrozem na szyi/ idzie na dno."
najwyższy poziom współodczuwania
jedynym używanym określeniem dla żałobnicy jest właśnie "matka powieszonych"
w tym zamyka się cała jej tożsamość
wszechogarniająca rozpacz
albo a propos tego, że jest personifikacją wielu kobiet
oryginał: W. Czajkowska