Werter odwiedza ukochaną, czyta jej swój przekład Pieśni Osjana i nie mogąc powstrzymać emocji, bierze ją w ramiona i całuje. Lotta krzyczy: „To raz ostatni…, Werterze! Nie zobaczysz mnie nigdy”. Na odchodne Werter rzuca: „Żegnaj, Lotto! Żegnaj na wieki!”. Wraca do domu i pisze list do Lotty. Służącego wysyła po pistolety – chce je pożyczyć od Alberta. Zdecydowany na ostateczne rozwiązanie rozlicza się ze światem – niszczy różne papiery, reguluje długi, a następnie długo chodzi po okolicy. O północy strzela sobie w głowę. Następnego dnia znajduje go służący. Werter leży w kałuży krwi, ubrany w niebieski frak i żółtą kamizelkę. Choć jeszcze żyje, jest to już agonia. Umiera w samo południe. W nocy zostaje pogrzebany w miejscu, które wcześniej sam wybrał. Pogrzebowi nie towarzyszy żaden duchowny, za trumną idzie komisarz z synami. Lotta nie przyszła, na wieść o śmierci Wertera ciężko się rozchorowała. Choroba była tak ciężka, że budziła obawy o jej życie.